25 listopada 2014

Stawiam na emocje. (Nie)pokonany Bayern.

Dzisiaj mogliśmy raczyć się kolejnymi meczami z fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Jako kibic czułem się postawiony pod ścianą, zresztą nie pierwszy raz, ponieważ
w tym samym czasie, emitowane były różne mecze, które chciałem obejrzeć.
Czasami podejmuję próby oglądania wszystkich jednocześnie, ale kończą się one
marnym skutkiem. Albo skupiam się na jednym, albo nie wiem nic. Tak więc stojąc
przed wyborem: Barcelona, PSG, Bayern, Chelsea... Zdecydowałem się na Bayern..
Mecz wydawał się chyba najbardziej emocjonujący, ponieważ grali z Manchesterem City, zatem spodziewać się mogłem wyrównanego spotkania. Zapowiadało się o tyle ciekawie, że City nie mogło przegrać, jeśli miało nadzieję, na fazę pucharową. Spotkanie nie mogło przebiegać dla nich lepiej... W 20. minucie Benatia zostaje ukarany czerwoną kartką, a City dostaje rzut karny. Aguero się nie pomylił, a Neuer musiał wyciągać piłkę z siatki. Prowadzą 1:0, Bayern gra w osłabieniu. Zwycięstwo mają w kieszeni... Czy może być lepiej? Otóż może być gorzej. Bawarczyków wcale nie przytłoczyła strata jednego zawodnika i jednego gola. Zmobilizowani piłkarze starali się nawet dominować na boisku, starali to może złe określenie, bo po prostu im to wychodziło. W 40. minucie do bramki trafia Xabi Alonso, a w 45. Robert Lewandowski po pięknej główce. I tak oto City pomimo przewagi jednego zawodnika zostaje przyparte do muru. Co robić? Najważniejsze to nie wpaść w panikę i realizować swój plan. Niestety Bayern skuteczne wybijał im zwycięstwo z głowy, przerywając wszelkie ataki. W okolicy 80. minuty komentatorzy zwrócili uwagę na fakt, że stadion opuszczać zaczynają kibice.. Jak się później okazało nie mogli oni zrobić nic gorszego i głupszego. W mojej opinii zostali oni po prostu ukarani za tak idiotyczne zachowanie i brak szacunku do klubu.. Bo nie wyobrażam sobie, żeby
opuścić swój ukochany klub, bo gra mu się nie układa.. No ale do sedna.. Kibice zaczynają opuszczać stadion, a Bawarczyków zaczyna opuszczać szczęście... Po fantastycznej akcji (85. minuta) Neuera ponownie pokonuje Aguero. Jest 2:2 City znowu zaczuna liczyć się w grupie. Przecież mieli nie przegrać.. Remis też jest jakąś opcją dającą nadzieję. Jest OK! Bawarczycy  pewni, że wywiozą 3pkt muszą ponownie przycisnąć przeciwników... Niestety pewnie jakiś wpływ musiało
mieć to, że grali w 10, pomimo mądrego rozgrywania piłki musieli to odczuć i przypuszczam, że było to właśnie w końcówce spotkania. W 90. minuce do bramki ponownie trafia Aguero, zostając tym samym bohaterem Manchesteru City, odnotowując na swoim koncie wspaniały występ i hattricka.  Bayernowi pozostaje tylko ze spuszczonymi głowami zejść z boiska. Cały mecz rozegrali w ładnym
stylu, niestety nie to decyduje o tym kto wygrywa. Mecz oglądało się całkiem przyjemnie, tak jak liczyłem, żadna z drużyn nie zdominowała drugiej. A jeszcze Neuer musiał trzykrotnie sięgać po piłkę w siatce. Nie powiem.. przyjemny widok dla oka ;) A no i jeszcze City zniszczyło passę Bayernu, który od porażki z Borussią w sierpniu nie przegrał żadnego spotkania. No cóż.. Bywa i tak :)

Dla ciekawskich: 
Schalke 04 - Chelsea: 0:5
APOEL - FC Barcelona: 0:4
PSG - Ajax Amsterdam: 3:1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz